"Opowieść wielkanocna"

 


Inna historia Wielkanocy


Władek Wielki, Waldek oraz króliki


Pewnego słonecznego dnia na pięknej, zielonej wyspie było widać pierwsze oznaki wiosny. Był na niej niski, wysportowany staruszek. Władek Wielki, bo tak się nazywał, mieszkał w małej, drewnianej chatce. Wystrój wnętrza był bardzo skromny, bo w środku znajdowały się książki jego autorstwa, łóżko oraz kilka innych drobiazgów. Władek nie miał rodziny ani nikogo innego na wyspie oprócz dwunastu królików. Jego ulubiony zwierzak, który nawet mógł siedzieć w domu, nazywał się Waldek. Był on oddanym przywódcą reszty królików, a Władek kochał go, jak własne dziecko.


Wielki Czwartek


Z czasem brakowało mu ludzi, więc pewnego dnia, dokładnie w czwartek, spakował swoje książki o królikach z nadzieją, że ludzie do których dotrze polubią jego dzieła. Oczywiście dwanaście królików zabrało się razem z nim. Jeszcze zanim wypłynął, pożegnał się z chatką oraz każdym kwiatkiem rosnącym na wyspie.


Wielki Piątek


Piątek to była katorga. Zaczął padać deszcz, zerwała się wichura i nie było widać lądu. Niejeden królik wpadł do wody, lecz Władek nie mógł im pomóc. Myślał tak do momentu aż Waldek wpadł do wody. Władek bez namysłu skoczył tam za nim. Króliczek powoli tonął. Na szczęście bohater zdążył go wyłowić na czas. Teraz wszyscy siedzieli zmarznięci i mokrzy w ciasnej łódce. Po jakimś czasie sztorm ucichł a Władek zobaczył ląd. Jeszcze tego samego dnia zacumował łódkę.

Dookoła było inaczej niż na wyspie, ale i tak pięknie. Władek Wielki coraz bardziej pragnął dotrzeć do ludzi. Szedł , szedł i szedł przed siebie przez piękny gęsty las. Powoli robiło się ciemno. Gdy już nic nie było widać i Władek chciał zawracać do domu, w oddali ujrzał światło z pochodni. Ruszył biegiem w stronę światła. Był już bardzo blisko, gdy nagle… Usłyszał dziwny, głośny głos. Dobiegał on z krzaków obok. Władek włożył pozostałe sześć królików, które przez ten czas biegły na nim do torby. Zanim zdążył zrobić cokolwiek innego coś warknęło i na niego skoczyło...


Wielka Sobota

Odzyskał przytomność dopiero następnego dnia, czyli w sobotę. Powoli otworzył oczy, po czym ujrzał człowieka patrzącego na niego ze dziwieniem.

- Kim jesteś ?- zapytał podekscytowany staruszek.

- Witaj biedny przybyszu! Nazywam się Piotr. Jestem mieszkańcem tego lasu i wraz z resztą kolegów zastanawiamy się co tu robisz z tymi dziwnymi pięcioma pluszakami – powiedział z zainteresowaniem.

- Jestem Władek Wielki i mieszkałem na bezludnej wyspie – przedstawił się.

- Chwila... Czy wy nie wiecie co to za zwierzęta? To króliki. Weź książkę z mojej torby i sobie poczytaj - kontynuował Władek i spojrzał na torbę. Szybko policzył króliki.

- O nie! Waldek zniknął! – zauważył Władek i wybiegł za drzwi szukając swojego ulubieńca. Piotr i kilka innych ludzi wybiegło za nim.

- Kto to Waldek??? – spytał jeden z nich.

- To jeden z moich królików - odpowiedział Władek i pobiegł dalej. Po kilku minutach biegu dobiegli do wąwozu. Zobaczyli tam dzika i obok przerażone dziecko.

- To ten sam zwierz, który na ciebie wtedy skoczył - powiedział Piotr.

Władek nie odpowiedział, chciał ruszyć chłopcu na pomoc, ale przed nim pobiegł Waldek gryząc i drapiąc dzikie zwierzę. Dzik najpierw chciał dobrać się do dziecka, ale chwycił tylko królika po czym uciekł. Władek rzucił się w pogoń za dzikiem, lecz jak dobiegł to było już za późno. Zastał jedynie zwłoki swojego królika. Po chwili przybiegła za nim cała wioska by zobaczyć staruszka, który uratował chłopczyka. Wszyscy patrzyli jak Władek opłakuje śmierć jedynego przyjaciela. Zapadła głęboka cisza. Nikt nie chciał się odzywać, aż nagle do Władka podeszła kobieta z chłopczykiem, którego uratował. Bez słowa podała mu plecak z resztą zwierzątek oraz książkami.

- Tu jest napisane, że króliki to bohaterskie zwierzęta. Zgadzam się z tym z całego serca. Gdybyś tu nie przypłynął, stałaby się tragedia i nie miałabym już Gucia, mojego syna. Dziękuje Ci! – powiedziała kobieta zaczynając bić brawo. Dołączyła do niej cała wioska.

- Możesz do nas dołączyć i tu zamieszkać. Masz nasze pełne wsparcie – odezwał się Piotr podając rękę Władkowi.

- Dziękuje wam kochani, zostanę tutaj wraz z moimi królikami. Otworzę klub królika i każdy będzie mógł o nich poczytać i się z nimi pobawić. Jeśli tylko mogę... – powiedział staruszek i otarł ostatnią łzę z oka. Teraz już mogło być tylko lepiej. Oczywiście cała wioska zgodziła się na propozycję Władka, a nawet dali mu małą, przytulną chatkę.

Jeszcze wieczorem odbył się pogrzeb Waldka. To co pozostało z królika zostało zakopane przy pięknym drzewie. Uroczystość była piękna. Kwiaty, wianki i nawet rysunki wykonane przez dzieci ozdabiały to miejsce. Był też poczęstunek. Niestety w wiosce nie było nic więcej oprócz jajek, kiełbasy, chleba, soli, chrzanu oraz kawałka ciasta, ale i tak była to wspaniała uroczystość. Władek nie spodziewał się takiej pięknej reakcji ludzi. Nie wiedział, że otrzyma tak wielkie wsparcie.


Wielka Niedziela


Nazajutrz na śniadanie były pozostałości z wczorajszej uroczystości. Wszyscy byli zadowoleni. Nawet Władek, który po cichu schował prezenty dla dzieci. Było ich tylko pięć, ale miał nadzieje, że dzieci się podzielą. Po śniadaniu powiedział im, że mają szukać prezencików. Wszyscy ruszyli na poszukiwania. Po kilku minutach Władek myślał, że przyjdą z kilkoma czekoladkami, lecz wszyscy mieli je w pełnych koszykach. I nawet znaleźli list.

Kochany Władku i dzieciaki!

Z tej strony Waldek króliczek wielkanocny.

Nazwałem się tak od nazwiska Wielki.

Co roku przyniosę wam dużo pyszności.

Kocham Was!

Waldek !!!

Przeczytał Władek ze wzruszeniem. Odtąd co roku Waldek odwiedza wszystkie dzieci w niedzielny, świąteczny poranek.



Popularne posty z tego bloga

Historia naszych spotkań...

Projekt pisarski