Pewnego deszczowego poranka obudziłam
się w swoim zamkowym łóżeczku. Otworzyłam moje zaspane oczka i
spojrzałam na mamę, która siedziała obok mnie. Miała dziwne
sińce pod oczami i czerwone oczy. Była czymś zmartwiona, ale nie
rozumiałam czym. Uśmiechnęła się do mnie matczynie i pocałowała
w czółko. Objęłam ją swoimi małymi rączkami, ale mama skarciła
mnie niemal od razu, że zaraz powyrywam kabelki.
 |
Obraz Julii namalowany na wernisaż ,,Miły Miłosz" zainspirowany twórczością poety. |
Większość czasu spędzałam tutaj,
w zamku. Nie lubiłam tego miejsca, ale mama zawsze mi powtarzała,
że nie mamy wyjścia. Wszyscy tutaj leżeli w swoich komnatach,
zupełnie tak jak ja. Chodzili tu rycerze lub księżniczki w białych
fartuchach. Księżna Magda była moją ulubioną. To ona zawsze rano
mnie odwiedzała, aby sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku.
Dawała mi bajkowy, przezroczysty płyn, który podpinała mi do
rączki. Zawsze czułam się po nim dużo lepiej.
-Mamo?
- zapytałam swoim cieniutkim, dziecięcym głosikiem.
-Tak
kochanie? - spojrzała na mnie wzrokiem przepełnionym miłością.
-Narysujemy jakiś obrazek dla taty, zanim przyjdzie księżna
Magda?
-Jasne, tata na pewno się ucieszy -mama podała mi
zeszyt i kredki, który od razu przyjęłam z wielkim entuzjazmem.
Narysowałam wielkie kółko, które miało być brzuszkiem taty.
Mama zawsze mu powtarza, że wygląda jakby miał dzidziusia. Nie
chcę, aby było jej przykro, dlatego nie powiem jej, że to
nieprawda. Potem narysowałam najważniejszego członka naszej
rodziny, Chrupka. Szkoda, że do zamku nie można brać zwierzątek,
bo mój chomik pewnie teraz cierpi z przejedzenia u babci Zosi. Będę
musiała mu kupić drugi kołowrotek, bo jak tak dalej pójdzie to
zamieni się w balonik.
Mamę narysowałam obok taty w czerwonym
płaszczu, bo zawsze w nim chodzi zupełnie jak Czerwony Kapturek.
Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę jest nim mama, ale nigdy nie
chce mi powiedzieć czy to prawda. Potem narysowałam siebie w
przebraniu wróżki, bo od zawsze było to moje marzenie. Nigdy nie
zrozumiem, dlaczego w książkach jest ich mnóstwo, a ja mimo wielu
starań nie mogłam nią być.
Kończyłam już swój rysunek, kiedy
do mojej komnaty weszła księżna Magda. Miała w ręce jakąś
różową teczkę.
-Dzień dobry! -przywitałam się. -A czy
dzisiaj też dostanę bajkowy płyn?
-Tak dostaniesz - roześmiała
się, a mama zaraz do niej dołączyła. Pani Magda, sprawdziła coś
na ekraniku obok mojego łóżeczka. Dała mi jakieś cukiereczki,
które musiałam połknąć. Podłączyła mi kabelek z płynem,
który zawsze mi rano pomagał.
-I jak z nią? -spytała mama
jednocześnie głaszcząc mnie po główce. Księżna tylko pokręciła
głową z grobową miną.
-Po południu przyjdą jeszcze wyniki i
wtedy będziemy mogli coś powiedzieć, ale z tego co widzę to stan
się pogarsza.
Kobiety porozmawiały jeszcze przez chwilę, ale ich
nie słuchałam. Rozmowy dorosłych zawsze są strasznie nudne.
Żadnych wróżek, rycerzy, nic. Same dorosłe sprawy.
Resztę dnia spędziłam na oglądaniu
bajek, bo nie miałam na nic siły. Leżałam w swoim łóżeczku z
mamą, która cały czas była obok mnie. Nie przeszkadzało mi to,
bo bardzo ją kochałam.
-Mamo, dlaczego ten płyn dzisiaj nie
zadziałał? - spytałam swoim coraz słabszym głosem.
-Nie wiem,
córeczko. Nie wiem… - pod koniec załamał się jej głos, a jedna
łza spłynęła jej po policzku. Szybko ją wytarłam i przytuliłam
ją resztkami sił, aby nie była już smutna. -Wiesz, że cię
bardzo kocham? Całym moim serduszkiem.
-Ja ciebie też.
Mamo?
-Tak cukiereczku? - spytała nadal rozżalonym głosem.
-Jestem trochę zmęczona, nie obrazisz się jak zrobię sobie
drzemkę?
Zanim zdążyła mi odpowiedzieć, ja
już przymknęłam oczka i odpłynęłam. Jeszcze gdzieś na granicy
snu usłyszałam przeraźliwy krzyk i szloch mamy, ale byłam zbyt
zmęczona, żeby się obudzić. ,,Spytam ją potem, co się stało" pomyślałam.
Obudziłam się na środku łąki.
Wszędzie rosły moje ulubione kwiatki - stokrotki. Tata codziennie
przynosił mi do zamku po jednej, mam nadzieję, że i dzisiaj będzie
ją miał.
Promienie słoneczka przyjemnie otulały
moją twarz. Kolory malowały, piękną tęczę na niebie. Ptaki
pięknie śpiewały, a motylki pięknie tańczyły w rytm melodii.
Było tu tak pięknie… Mamie na pewno by się bardzo spodobało to
miejsce.
Miałam nawet skrzydełka! Byłam
wróżką, w pięknej błękitnej sukience. W końcu spełniło się
moje największe marzenie. Mama będzie w szoku, jak pokażę jej, że
w końcu mi się udało...
Julia, Uczennica klasy 8b Szkoły Podstawowej w Straszynie