"Karmelka" Opowiadanie Amelki

Cześć! Mam na imię Amelka. Mama nazywa mnie Karmelką. Mieszkam w domku nad jeziorkiem wraz z mamą, tatą i siostrą Mią. Mam dwanaście lat i chodzę do szkoły. Robię podobne rzeczy co moi rówieśnicy. Z Mią jeździmy konno. 

Chciałam opowiedzieć wam o mojej niesamowitej historii...




Pewnego listopadowego, zimnego dnia jak co dzień wstałam, przywitałam się z rodzicami i poszłam do szkoły. Po szkole zaprosiłam do siebie na noc moje przyjaciółki, Misię i Ninę. Pobawiłyśmy się, pograłyśmy w planszówki i poszłyśmy spać. Śniło mi się, że moja wychowawczyni, pani Justyna, przyszła do mnie i razem z Niną i Misią. Bawiłyśmy się w chowanego. Gdy się obudziłam, zrozumiałam, że to był tylko sen. Wtedy zobaczyłam, że Nina już wstała i opowiedziałam jej o tym śmiesznym śnie. Po kilku minutach również Misia się obudziła i razem zeszłyśmy na śniadanie. Zjadłyśmy jajko sadzone. Gdy już zjadłyśmy na dół zeszła moja mama. Przywitała się z nami i powiedziała, że musi na chwilę wyjechać z domu. Zdziwiłam się, bo wiedziałam, że moja mama nigdy nie wyjeżdża z domu w sobotę. Zapytałam jej czemu musi jechać, a ona odpowiedziała, że w pracy nie poradzą sobie bez niej.

Już o godzinie jedenastej wyjechała autem spod garażu. Chwilę później na dół zszedł tata. Powiedział, że też musi na trochę wyjechać z domu. Wtedy jeszcze bardziej się zdziwiłam. Próbowałam podpytać tatę, lecz on udawał, że nic nie słyszy.

Gdy tata wsiadł już do auta to ja, Misia i Nina zakradłyśmy się do samochodu i usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. Tata wsiadł. Na szczęście nas nie zauważył. Nie wiem ile czasu jechaliśmy, bo nie miałam zegarka.

Gdy dojechaliśmy, ku mojemu zdziwieniu ukazała nam się moja mama! Wtedy wiedziałam, że razem z tatą coś kombinują. Rodzice weszli do jakiegoś małego, tajemniczego pokoju. Długo z niego nie wychodzili, więc w trójkę uzgodniłyśmy, że wejdziemy razem do tego pokoju. W pomieszczeniu nie było rodziców, więc weszłyśmy. Naszym oczom ukazała się wielka stadnina w której było z dwadzieścia pięknych klaczy. Po obejrzeniu koni natknęłyśmy się na dyskutujących rodziców. Wtedy mama mnie zauważyła. Zapytała co tu robimy i jak tu się znalazłyśmy. Opowiedziałam jej o tym. Po odpowiedzeniu na mamy pytanie wytłumaczyła mi że chcieli zrobić mi niespodziankę urodzinową i, że to przez co przeszłyśmy to był portal który teleportował nas do stajni.

-Myślałam, że portale na tym świecie jeszcze nie istnieją - powiedziałam. Tata odpowiedział, że stworzyli ten portal dla jakiejś organizacji. Chcieli się po prostu pochwalić gościom i zrobić dla mnie niespodziankę. Mama powiedziała mi, że miała mnie zawieźć potem, kiedy przyjdą goście na tę imprezę.

-Trochę popsułyście tę niespodziankę - stwierdził tata a mama głośno westchnęła.

-Dobrze skoro tutaj już jesteście to poczekajcie na resztę gości. Mama odeszła i zaczęła przygotowywać ucztę na imprezę.

Po godzinie zaczęli przychodzić goście. Mia też przyszła. Gdy wszyscy się zebraliśmy przy stole, zaczęło się przyjęcie. Zaczęliśmy jeść. Mama wstała i uroczystym głosem oświadczyła:

-Proszę o ciszę. Nadszedł wielki moment. Niedługo przyjdzie do Karmelki i Mii prezent! - powiedziała bardzo głośno.

Zdziwiłam się ,bo jak mógł do mnie przyjść prezent. Na nogach? Mia razem ze mną zrobiła zdziwioną minę. Nagle przed nami ukazała się wielka, przepiękna, gniada klacz. Mama powiedziała, że jest dla nas Zaniemówiłyśmy. Po chwili popłakałyśmy się ze szczęścia, ponieważ zawsze z siostrą marzyłyśmy o koniu. Wreszcie moje marzenie się spełniło! Z łzami szczęścia w oczach przytuliłam się do rodziców i podziękowałam za wszystko.

Pod koniec imprezy gdy goście się rozeszli, rodzice spytali mnie i siostry czy nam się podoba prezent bo była także ta niespodzianka dla Mii. W ten sposób właśnie spędziłam moje dwunaste urodziny. Teraz bardzo mocno wierzę, że nauka pójdzie jeszcze bardziej do przodu z rozwojem portali.

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść wielkanocna"

Historia naszych spotkań...

Projekt pisarski